MARTY NIEWCZAS


Autorski blog dr Marty Niewczas – Od początku pracy naukowej związana z Uniwersytetem Rzeszowskim,prawnik z wykształcenia, była Radna Rady Miasta Rzeszowa, 6- krotna Mistrzyni Świata w karate tradycyjnym, matka, żona

Archive for październik 2014

paź/14

26

Kampania wyborcza nabrała tempa. Prezydent Komorowski, do niedawna uznawany jako prezydent wszystkich Polaków, udziela, jak całe rzeszowskie PO, wyraźnego wsparcia Tadeuszowi Ferencowi w walce o czwartą kadencję w rzeszowskim Ratuszu. Komorowski przyjeżdża na otwarcie otwartej już rozbudowanej Alei Wyzwolenia, którą dla imprezy otwarcia nazywa się dumnie węzłem drogowym Wyzwolenia-Warszawska. Tą ostatnią zresztą Prezydent Ferenc za rok wyjedzie do Warszawy. Jak mówią na mieście, będzie startował w przyszłorocznych wyborach do Senatu. Od lat marzy o fotelu senatora, startował w poprzednich wyborach parlamentarnych, niestety nie wyszło. A szkoda!  Mimo oddawanych co chwilę kolejnych ulic, żadna nie rozwiązuje problemu korków w Rzeszowie. Te ostatnio dają się we znaki kierowcom – wydłużają się w nieskończoność. Ogarniają ulice, na których dotychczas nie występowały. Z centrum przenoszą się za most Zamkowy i Lwowski. Do wiecznie zakorkowanej drogi obwodowej już się wszyscy zdążyli przyzwyczaić… druga od strony północnej  nie wiadomo kiedy powstanie… Obecną sytuację drogową Prezydent tłumaczy realizacją dużego programu drogowego i trwającą rozbudową głównych skrzyżowań, na których dobudowuje się dodatkowe pasy ruchu dla autobusów. Tylko dlaczego tą rozbudowę prowadzi się w jednym czasie i dlaczego dobudowanie jednego pasa trwa niekiedy trzy miesiące? Prezydent mówi: żeby było lepiej chwilę musi być gorzej. Czy aby na pewno?

W rozwiązaniu problemu korków ma pomóc system tablic świetlnych, których „niby” test rozpoczęto w czasie kampanii, co ma sugerować rychłe jego uruchomienie. Ma informować o przejezdności dróg. Nieszczęściem naszego miasta jest to, że jego centrum biznesowe, handlowe i naukowe przesuwa się w kierunku Nowego Miasta i większość ruchu wewnętrznego odbywa się w kierunkach wschodnim i zachodnim. Tu do wyboru mamy dwie trasy. Pierwsza przez drogę obwodową, druga przez centrum. W Rzeszowie nie ma możliwości wyboru trasy dojazdu, bo nie ma dróg równoległych w danym kierunku. Tablice informacyjne do momentu zbudowania alternatywnych dróg nic nie zmienią w tej sytuacji. Mogłyby ją w nieznacznym stopniu poprawić zmiany w organizacji ruchu na co ważniejszych trasach. Likwidacja lewoskrętów na ruchliwych głównych drogach, przez co wstrzymuje się płynność przejazdu, zakazy skrętów w lewo przez podwójne ciągłe, udrożnienie zjazdu z Trasy Zamkowej na most Zamkowy przez dopuszczenie zjazdu z dwóch pasów, a nie jak teraz z jednego, umożliwienie przejazdu od ul. Zamkowej przez Dekerta do Słowackiego czy wprowadzenie ruchu jednokierunkowego na ulicach ścisłego centrum w celu uporządkowania parkowania. Budowę systemu parkingów Prezydent obiecuje od przynajmniej dwóch kadencji. Nie powstał żaden (nie licząc „benedyktyńskiej” inicjatywy). Mimo, że powstaną trudno uwierzyć, że kierowcy będą zostawiać na nich samochody i piechotą będą przemieszczać się po centrum, jeżeli będzie ono otwarte dla wszystkich. Chyba, że parkingi połączymy linią autobusową obsługiwaną przez małe busy, jeżdżące w koło centrum. Ale na to trzeba pomysłu, a nie tylko chęć pozyskania środków z Unii Europejskiej i wydanie pieniędzy na „błyskotki” w formie elektronicznych tablic, których maszty radiowe szpecą miasto.

Brak tagów

paź/14

21

Wystarczyć wpisać w wyszukiwarkę Google hasło „iluminacje świąteczne”, by zobaczyć ile firm w Polsce zajmuje się wynajmem i produkcją ulicznego świątecznego oświetlenia. Firm europejskich, które mogłyby wystartować w przetargu na wynajem „świątecznych światełek” dla Rzeszowa jest jeszcze więcej. Dlaczego więc do przetargu, rok w rok, zgłasza się tylko jedna firma… ? Czyżby zapytanie ofertowe przygotowane przez Ratusz, w którym zaplanowano 17 różnorodnych wzorów świątecznego oświetlenia zostało przygotowywane przy pomocy właśnie tej firmy…? Tego zapewne się nie dowiemy…
Może lepiej zorganizować w Rzeszowie, w okresie świąteczno-noworocznym (2 -3 tygodnie), europejski a nawet światowy festiwal świątecznych iluminacji. Zaprosić do udziału znaczących producentów i wynajmujących. Udostępnić w tym czasie wytypowane ulice, zaangażować mieszkańców do aktywności i dekorowania swoich posesji, ufundować wysokie finansowe nagrody o łącznej wartości corocznego zaplanowanego budżetu przeznaczonego na świąteczne oświetlenie ( 300 tys. ) i nie dokładać z środków z budżetu na kolejny rok (300 tys.) i zaoszczędzić, zyskując przy tym efektowna miejską imprezę, świetnie nadającą się do promocji!

PS. Dlaczego rosnące wzdłuż al. Cieplińskiego licznie choinki nie są wykorzystywane do świątecznych dekoracji, tylko ścina się w lesie drzewko i stawia na rondzie ?Chcieć to móc!

Brak tagów

paź/14

20

Szanowni Państwo!
Nie jestem przeciwniczką Polskiego Busa / PB / tylko chciałam zwrócić uwagę na problem monopolizacji polskiego rynku przewozów osobowych przez obcy kapitał. Jak nie wszystkim wiadomo firma PB jest oczywiście zarejestrowana w Polsce, ale właścicielem spółki jest Pan Brian Souter i nie jest Polakiem. Jak wynika ze sprawozdania finansowego złożonego w sądzie za 2011 rok firma osiągneła stratę w wysokości 14 mln, a za rok 2012 stratę w wysokości ponad 20 mln do tego dochodzą zwroty podatku vat, a przy obrotach rzędu kilkadziesiąt milionów to kolejne kilka milionów, które Polska traci. W odniesieniu do sprawy konkurencyjności to także trudno mówić w tym przypadku o zdrowej konkurencji skoro PB na trasie Wrocław – Rzeszów sprzedaje bilety po średniej cenie 10 zł, a pozostali przewożnicy po 50-60 zł to raczej należałoby nazwać dampingiem cenowym prowadzącym do zniszczenia konkurencji, a jak pokazuje historia wszędzie tam gdzie PB nie ma już konkurencji ze strony Polskich Firm np: na trasie Warszawa – Gdańsk tośrednia cena przejazdu to już nie 10 zł tylko 50-60 zł. Podsumowując ja osobiście podpisuje się pod zdrową konkurencją, która prowadzi do mobilizacji, poprawy skuteczności i jakości usług oraz obniżenia cen.
Jestem natomiast przeciwniczką monopolizacji rynku, polityki unikania podatków oraz krótkowzrocznego dampingu cenowego prowadzącego do niszczenia Polskich Firm.

Brak tagów

paź/14

20

Szanowny Panie Krzysztofie!

Mój wpis na Facebook-u: „Walczmy o naszych rzeszowskich przewoźników i tysiące miejsc pracy, które dają naszym mieszkańcom! Jeśli lubelscy busiarze potrafią zablokować Polski Bus my – rzeszowianie – też potrafimy!” był w rzeczywistości apelem o mądrość osób wybierających się w podróż. O rozsądek, przy wyborze rzeczywiście polskich przewoźników, zwłaszcza kiedy oferują podobny lub taki sam poziom usług przy niewielkiej różnicy w cenie biletu. Tacy przewoźnicy są na Podkarpaciu, są w Rzeszowie. Zatrudniają mieszkańców regionu, płacą w Polsce podatki, w tym miejscowe opłaty, wzbogacając nasz lokalny budżet. Dzięki temu stajemy się bogatsi!. Kiedy autobusy z namalowanym na boku bocianem zaczęły w 2012 r. jeździć na trasie Lublin – Warszawa, mniejsze firmy musiały zlikwidować około 20 połączeń! To właśnie Pan na swoim blogu nazywa lokalnym nacjonalizmem…, ja nazywam to lokalnym patriotyzmem i dbałością o zachowanie równowagi rynkowej, dla zachowania suwerenności Polski. W żadnym wypadku wpis mój nie był wezwaniem do powrotu ponownej regulacji rynku transportowego, jak sugeruje w swoim tekście kandydat na Prezydenta Rzeszowa. Zresztą sugestii w jego tekście jest jeszcze więcej mimo, że słowem nie odezwałam się na tematy, które autor w nim porusza. Skoro wywołał wilka z lasu, to pozwolę sobie na nie odpowiedzieć, by wytłumaczyć przedstawicielowi Nowej Prawicy, na czym polega patriotyzm, skoro nie rozumie własnej deklaracji partyjnej, w której zadeklarowano, że „suwerenność Polski jest podstawową wartością polityczną i podstawowym warunkiem realizacji naszych celów”.

Ryanair

Nie jestem przeciwko biletom za przysłowiową złotówkę, nawet kiedy są wspierane przez dopłaty Marszałka Podkarpacia, bo rozwój ruchu lotniczego rzeszowskiemu lotnisku i naszemu regionowi jest potrzebny. Z jednym ale! Negocjując z Irlandczykami należy zadbać o to, by więcej przylotów odbywało się w okresie weekendowym, tak aby stymulować przylotowa turystykę weekendową, z korzyścią dla podkarpackiej turystyki. Na razie większość przylotów odbywa się w dni pracujące, co nie pozwala na promocję turystyczną naszego regionu w miejscowościach dolotowych.

Galerie handlowe

Rzeszów zajmuje czołowe miejsce w ilości m.kw. nowoczesnej powierzchni handlowych na jednego mieszkańca. Można się oczywiście cieszyć z czołowej pozycji i w tej kategorii, jak to robi obecny prezydent. Każdy medal ma jednak dwie strony. Ta druga strona to upadające butiki, sklepiki, wspomniane przez Pana Prendeckiego punkty krawieckie i inne usługi znikające z głównych ulic Rzeszowa. Wydając pozwolenia na budowanie kolejnych wielkopowierzchniowych obiektów, należy obniżać lokalne podatki od nieruchomości w centrum miasta, by pomóc lokalnym przedsiębiorcom utrzymać mniejsze biznesy i stymulować cenę rynkową powierzchni komercyjnych i zapobiegać wyludnianiu się głównych deptaków.

Biedronki i Lidle

Osobiście cenię sobie te sieci handlowe i często robię w nich zakupy, ponieważ dobrze rozumieją przywiązanie Polaków do „polskich produktów”. Większość wyrobów, które oferują produkowane są w Polsce. Te jako pierwsze wybieram i do tego wszystkich namawiam, by w ten sposób wspierać polski przemysł przetwórczy. Podobnie robią teraz Ukraińcy. Wojna z Rosją spowodowała że na półkach sklepowych pojawiły się informacje w formie flagi kraju pochodzenia towaru. To się tam nazywa patriotyzmem. Bądźmy więc jak oni patriotami!

Asseco Resovia

Bez komentarza…

Kuchnia

W przypadku diety i wyborów żywieniowych zdecydowanie namawiam do zdrowego odżywiania się. I to powinno być wśród młodzieży i nie tylko, głównym czynnikiem wyboru kuchni. Nie kebab i nie popularny schabowy są dobrym w tym przypadku wyborem, ale oczywiście, gdybym to ja miała wybierać, postawiłabym jednak, jako patriotka, na schabowy z kostką i polską kapustą.

Smacznego!

Ps.

Chcąc, aby Polska mogła wejść na ścieżkę trwałego rozwoju potrzeba nowej umowy społecznej, nowego patriotyzmu i nowej wewnętrznej energii. Każda firma, która prowadzi swoją działalność w Polsce powinny płacić podatki w Polsce, czuć że to jest potrzebne i nie uciekać od tego. Polacy zaś powinni kupować polskie produkty i wspierać polskich producentów.

Brak tagów

paź/14

12

Wataha

Kilka dni temu pisałam o obietnicach amerykańskiego aktora Stephen’a Baldwin’a i oczekiwaniach Marszałka Ortyla po sfinansowaniu filmu o… amerykańskiej mafii, za którą ochoczo urzędnicy chcą zapłacić… Tak przynajmniej piszą media. Nieoficjalnie dowiedziałam się, że Urząd Marszałkowski nie ma takiego zamiaru. I całe szczęście.
Nie zmienia to jednak faktu, że na serial pt. Wataha, rozgrywającego się w Bieszczadach, którego emisja ruszyła w niedzielę na odkodowanym kanale HBO, Marszałek nie dał i nie da ani złotówki, bo … na etapie przygotowawczym nikt się o to do Urzędu nie zwrócił. Zrobiła to dopiero agencja placementowa. Zdaniem anonimowego urzędnika chciała wyciągnąć publiczne pieniądze.
Tymczasem „Wataha” to „tylko” polska produkcja sensacyjna, której akcja dzieje się w Bieszczadach w środowisku strażników granicznych. Główny bohater kapitan Wiktor Rebrow traci narzeczoną Ewę, współpracowników i przyjaciół. Jako jedyny ocalały chce poznać prawdę, kto stoi za zamachem. Przez 6 tygodni będziemy śledzić losy Rebrowa, który chce się dowiedzieć, kto zabił jego przyjaciół i kto wrabia go w przestępstwo. Za tło akcji służy codzienność tytułowej „watahy”, czyli grupy pograniczników, która zajmuje się zwalczaniem granicznych przestępstw: przemytu ludzi, narkotyków, broni – dla pieniędzy, zysku, a czasem dla szansy na lepsze życie, a bieszczadzkie realia, nazwa i codzienność ilustrują fabułę. Dołóżmy to tego fantastyczne kadry krajobrazów (niesamowite ujęcia z lotu ptaka) i doskonały montaż. Emisja zaplanowana jest w 14 europejskich krajach.
Wataha to nie tylko film, to przede wszystkim projekt marketingowy, na który składają się różnego rodzaju działania poprzedzone wnikliwą analizą. W ocenie Stanisława Strzyżewskiego z portalu www.bieszczady.pl, kampania promocyjna serialu „Wataha” jest dużą szansą dla Bieszczadów – „Twórcy „Watahy”, oprócz kinowych i radiowych spotów, oparli promocję serialu przede wszystkim na internecie. Ich narzędziem stała się reklama kontekstowa i wiralowa. Na specjalnie zaprojektowanej stronie „Magiczne Bieszczady” (http://www.hbo.pl/magicznebieszczady/index.html) (…) bez zdradzania fabuły serialu, pokazano region … Na stronie nie mogło również zabraknąć turystycznych perełek: Chaty Wędrowca w Wetlinie i Zagrody Magija w Orelcu.” Właściciele tych pensjonatów postawili na usługi na najwyższym poziomie i potrafili w profesjonalny sposób wypromować swoją ofertę. (…) Bieszczadzki folkowo-alternatywny zespół Tołhaje otrzymał od dużej wytwórni propozycję wydania nowej płyty w skład której wejdą m.in. utwory wykorzystane w serialu „Wataha”. (…). Promocyjną szansę podchwytują również lokalni biznesmeni. Bieszczadzka Wytwórnia Piwa „Ursa Maior” zainwestowała i przygotowała specjalną, serialową edycję lokalnego piwa – „Wataha”.(…) O promocji takiej, jakości Bieszczadów mogły do tej pory lokalne władze jak i inne regiony Polski marzyć. Nie tylko HBO potrzebuje sukcesu. Potrzebują go również Bieszczady” – pisze Strzyżewski.

Zdaniem anonimowego urzędnika agencja placemantowa chciała wyciągnąć publiczne pieniądze…
A moim zdaniem ktoś tu znowu zaspał!

Brak tagów

Wybudowania na Podkarpaciu ośrodka pomocy dla prześladowanych chrześcijan, uruchomienia połączeń cargo z Rzeszowa do Miami oraz nawiązania szerokiej współpracy, także w branży… filmowej (pierwsze słyszę, że taka funkcjonuje na Podkarpaciu) tego oczekuje Marszałek Ortyl od amerykańskiego aktora Stephen’a Baldwin’a.
Ostatnimi czasy, kolejny raz odwiedził on nasze województwo i niczym Michel Jackson Warszawie, obiecuje Podkarpaciu swoisty Disneyland… O przepraszam film o… mafii! I nie myślcie, że o mafii podkarpackiej, mimo że CBA ma już kilka faktów nadających się na lokalną fabułę, a amerykańskiej. Bo przecież Podkarpaciu potrzebna jest super promocja przez super produkcję prosto z Hollywood! Za którą ochoczo urzędnicy chcą zapłacić, zwłaszcza kiedy na jednym ogniu można upiec kilka pieczeni. Do produkcji planuje przyłączyć się Rzeszów…
A jak to się ma to do celów promocyjnych województwa i jego stolicy? Nijak! Podkarpacie to przestrzeń otwarta na…, Rzeszów to stolica innowacji…
Dzisiaj w lokalnych aktualnościach usłyszałam, że Dolinie Lotniczej za chwilę brakować będzie 4000  wykwalifikowanych pracowników, których trzeba jak najszybciej wykształcić.
Może zamiast marzyć o gwiazdce z Hollywood, lepiej wzorem Sandomierza, Łodzi , Wrocławia, Torunia, Bydgoszczy czy Gdańska, rozpisać konkurs dla polskich stacji telewizyjnych na serial o studenckim Rzeszowie. Zadbanym, czystym i bezpiecznym mieście, jego ambicjach bycia silnym ośrodkiem akademickim i ośrodkiem elitarnego przemysłu lotniczego. O otwartości Rzeszowa na nowych młodych mieszkańców, oferując im w krótkiej perspektywie miejsca pracy, szanse na własne mieszkanie w budujących się nowych osiedlach, a już teraz dobrą dzienna i nocną rozrywkę oraz emocje sportowe dwóch ekstraklasowych klubów. Wszystko oparte o zwykłą codzienność, problemy i sukcesy, miłości i rozstania. Takie M jak miłość po rzeszowsku…

Brak tagów

paź/14

5

Niedawno gościł w Rzeszowie Stephen Baldwin…szukał sponsorów w Urzędzie Marszałkowskim na jego nowy film pod roboczym tytułem ” Basia”…

Jestem na NIE rozdawaniu publicznych pieniędzy na niszowe filmy w zamian za niby promocje Rzeszowa i Podkarpacia !Nie możemy mieć kompleksu Hollywood ani żadnego innego…to, że wynajęty i opłacony celebryta przyjeżdża do naszego miasta jeszcze o niczym nie świadczy! Szanujmy siebie i sznujmy publiczne pieniądze!

Brak tagów

Theme Design by devolux.org