Wiele osób pyta mnie czy podpisałam deklaracje przynależności do SLD. Ja zawsze odpowiadam, że z nikim na ten temat nie rozmawiałam…ale mówiąc poważnie, cieszę się ze swojej bezpartyjności. Bezpartyjność bowiem zakłada uczciwe ważenie korzyści i strat, a o jakości osiągniętego kompromisu świadczy to czy dobrze służy zamierzonemu celowi. Moje serce jest po lewej stronie i tak już zostanie….Jestem przekonana, że moi wyborcy śledzą przebieg kampanii i wierzę, że duże szanse mają ci kandydaci, którzy prezentują spójny program i klarowną wizję. Zdaje sobie sprawę również z tego, że bez względu na to jak będę glosować i tak kogoś do siebie zrażę, że nie uniknę ataków politycznych bez względu jak ostrożnie będę glosowała. Dzisiaj wiem, po ośmiu latach bycia w polityce, że popularność nie jest tak do końca atrakcyjna. Dążenie do władzy, sławy i zaszczytów zdradza ubóstwo ambicji i muszę sama przed sobą odpowiadać za swoje sumienie. Szanuje jednak ludzi, którzy należą do SLD bo potrafią – jak mało kto- wyznaczyć sobie cele i je realizować. Wspólnie będziemy pracować dla dobra miasta bez względu na to jaki będzie wynik wyborów listopadowych.

No tags